Naszej wycieczce nie sprzyjała dobra aura pogodowa, już od domu ciągnęły się za nami ciemne chmury i niestety na początku musieliśmy się zmagać z urwaniem chmury. Burza złapała nas w samym środku lasu, gdy dochodziliśmy do uroczyska zwanego Piekiełkiem. Na własnej skórze mogliśmy się przekonać, że coś musi być na rzeczy.
Po burzy zawsze świeci słońce, co również się sprawdziło w trakcie naszej podróży. Choć zachmurzenie pozostało, udało się nam odwiedzić założone cele.